Jak co roku w połowie stycznia zorganizowane zostało liczenie ptaków zimujących na rzekach. W tym roku przeszedłem 15 kilometrów wzdłuż odcinka rzeki Bug w okolicy Drohiczyna. Aura była mało zimowa, bardziej taka jesienna, listopadowa. Czasem lekko mżyło, zero śniegu i kry, a temperatura na plusie. Nic dziwnego, że mogłem obserwować m.in. czaple białe.
Sucho i bezśnieżnie, więc wędrowało się całkiem dobrze i dziarsko. Co raz trafiałem na spore stada krzyżówek, po kilkadziesiąt, czy kilkaset osobników. Były też smukłe nurogęsi, które w locie przypominają uskrzydlone bolidy, krępe gągoły, dostojne łabędzie nieme, powyginane pałąkowato czaple siwe i drapieżne bieliki, wypatrujące pośród pływających na rzece ptaków posiłku.
W kilku miejscach trafił się zimorodek, korzystający z rybnych zasobów rzeki i faktu, że ta nie ma zamiaru pokrywać się warstwą lodu. Więc żerują sobie spokojnie te wszystkie ptaki, ciesząc się zapewne na swój ptasi sposób, że oto nie muszą odlatywać gdzieś hen daleko i mogą tu pozostać, w ten czas dziwnej zimy. Ale co będzie wiosną? Gdy dalej nie spadnie śnieg, to kolejna wiosna ponownie przestraszy suszą. I tym wszystkim wodno-błotnym ptakom nie będzie już tak wesoło. Niestety brak mrozu spowodował, że aktywne były klesze. Po niemal każdym przejściu przez kępy zeszłorocznych suchych wiechci musiałem strącać ze spodni płaskie i nieprzyjemnie twarde krwiopijne pajęczaki. Ale większość trasy przebiegała wzdłuż ścieżek, poza gąszczem roślin. Wędkarze, ornitolodzy, słowem przedstawiciele cywilizacji są w stanie dotrzeć nad brzeg niemal wszędzie wzdłuż rzeki. Poza zasięgiem kół pojazdów i butów ludzi, ich ognisk i puszek po piwie pozostają jeszcze wyspy. Gęste dżungle osadzone w nurcie.
Podobno kleszcze siedzą nie w „gąszczu roślin”, ale właśnie na ścieżkach – tam, gdzie łażą zwierzęta, czyli ich ofiary. Tak kiedyś wyczytałem, ale nie wiem czy to jest „survival legend”, czy tak jest na prawdę. Badań terenowych w tym zakresie nie robiłem ;-)
Pewnie jest tak jak piszesz. Są jeszcze ścieżki szerokie i wyjeżdżone tak, że kleszcze nie mają się na nich na co wspiąć. I takie są w miarę czyste od kleszczy. :)